W jednej rodzinie po wymianie matki pszczoły usilnie ją próbowały wymienić odciągając mateczniki na cichą wymianę. Obejrzałem dokładnie matkę, piękna bez wad, a i czerwiła pięknie. Na początku nic specjalnie nie dziwiło mnie, inna linia pszczół można by to było tak wytłumaczyć, ale że stan ten trwał od trzeciej dekady czerwca do pierwszej dekady września tego nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Zaznaczam, że w rodzinie tej nie było trutni ani czerwiu trutowego. Natomiast w drugiej rodzinie 9 września zauważyłem ściętą matkę przed ulem. Dziwiło mnie, co mogło być przyczyną, rabunek nie wchodził w rachubę. Była to jedna z silniejszych rodzin i żadnych oznak rabunku. Pomyślałem stało się, więc rodzinę należy połączyć. Pomyślałem też a może tak wstawić im matecznik z opisanej wcześniej rodziny, ale też myślałem czy to jest sens. W swojej pasiece już na początku sierpnia nie miałem trutni. W promieniu 8 km jest tylko dwóch pszczelarzy. Udałem się do nich żeby sprawdzić czy w ich pasiekach są jeszcze trutnie, niestety już nie było, czyli prawidłowo jak na tę porę. Mimo wszystko postanowiłem dać im ten matecznik. Wyjechałem 17 września do sanatorium wróciłem 10 października. Następnego dnia po powrocie postanowiłem sprawdzić, co się dzieje w tej rodzinie. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem na dwóch ramkach czerw kryty a na następnych dwóch larwy w różnym wieku no i oczywiście piękną matkę.
Ile ginie matek podczas lotu godowego w pełni lata przy pięknej pogodzie, a tu w drugiej połowie września przy nie najlepszej pogodzie i rzekomym braku trutni unasieniła się matka, a i w pierwszej rodzinie był to chyba ostatni matecznik bo matka pozostała ta którą poddałem.
Z Twojego opisu jasno widać, jak jeszcze mało wiemy o pszczołach, potrafią nas w dalszym ciągu zaskakiwać.
Ja miałem w tym roku podobną sytuację jak Ty w tym pierwszym przypadku. Poddawałem po raz pierwszy matki Vigory i wiedziałem że są one opornie przyjmowane przez pszczoły innych linii. Było kilka rodzin, gdzie pszczoły początkowo zakładały mateczniki, po ich zerwaniu część się uspokoiła, ale zostały trzy rodziny, gdzie mateczniki były w dalszym ciągu zakładane. Z tych trzech rodzin po pewnym czasie okazało się, że dwie matki nie czerwią najlepiej (czerw był rozstrzelony), więc je zlikwidowałem. Natomiast w jednej rodzinie matka czerwiła bardzo ładnie, rodzina została doprowadzona do sporej siły, a pszczoły cały czas zakładały mateczniki cichej wymiany. Pod koniec sierpnia zrezygnowałem ze zrywania mateczników i pozwoliłem pszczołom na wymianę matki. Wtedy okazała się bardzo dziwna rzecz, a mianowicie przed wygryzieniem się matek, mateczniki były zgryzane. Tak się stało w sumie trzy razy, mateczniki były zakładane, a później zgryzane. Początkowo sądziłem, że to robi matka cichej wymiany, która wygryzła się wcześniej i jest w ulu obok matki ze znaczkiem, ale dlaczego mateczniki były zakładane i zgryzane tyle razy. W końcu zazimowałem rodzinę z matką ze znaczkiem, a wiosną dopiero się okaże, czy mateczniki zgryzała matka poddana, czy jej córka, która tak sprytnie się przede mną ukrywała.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum